Tuesday 12 May 2015

Wiesci z nowego palacu

Nie chce zaczynac jak kazda inna dusza dreczona wyrzutami sumienia ze tak dlugo mnie tu nie bylo. Wyrzutow nie mam, chociaz posiadam sumienie. Zaczne wiec inaczej, mianowicie ze tego ranka to zobaczylam tylko dupe...czyli tyl autobusu ktory mial mnie zawiezc do pracy aby siasc za biurkiem o 7:30...Tak dziwny to czas zaczynania dnia w biurze ale jak sie pracuje dla Europy gdzie panuje roznica czasowa to juz tak sie ma. Za to, moge sobie do domciu tez isc na czas - w owej bowiem Europie o 17:00 tutaj to tam juz ludziska obiadek zjedli. Tak wiec dopasowanie torebki do reszty szatek sprawilo ze spoznilam sie zaledwie o 2 minuty I caly moj misterny plan poszedl w tyly... Nie wiem jak to jest: kiedy ja jestem na czas to moj srodek lokomocji moze pojawic sie nawet 10 minut pozniej, kiedy ja jestem "na styk" to on jest na czas a nawet wczesniej. Nawet nie moge tego nazwac tego zlosliwoscia rzeczy martwych bo przeciez kierowca w srodku zywy jest...bynajmniej na poczatku swojej dniowki.
Co sie dzialo przez ten czas gdy mnie tu nie bylo? Najpierw oczywiscie bylam na Malcie - o tym napisze w osobnym poscie a nastepnie zaczelam swoja blyskotliwa kariere w nowym miejscu. Przez miesiac czasu moj dzien zaczynal sie o 3:40 I konczyl o 20:00, do lozka chodzilam bowiem zaraz po Ulicy Sezamkowej a w weekendy brakowalo mi owego czasu - zaplanowane bylo wszystko, czego w tygodniu zrobic nie moglam. Dni mijaly szybciutko, spedzane w biurze I podrozy - kazdego dnia minium 3 godziny wiec ucieszylam sie gdy wreszcie nadszedl dzien przeprowadzki do nowego palacu. Troche brakowalo mi na poczatku porannego biegania do pociagu I porannej kawy na wynos ale dostalam za to prawie poltorej godziny wiecej snu... Ksiaze chociaz raz mnie nie zawiodl I pojawil sie na czas, wyposazony w srodek transportowy I corke lat 13. Nie wiem jaka miala byc jej rola bo wiekszosc pudel byla tak ciezka ze nawet ja ich dobrze od ziemi oderwac nie moglam. Nie macie pojecia co moze zgenerowac jedna kobieta w 2.5 roku...W nowym palacu zajelam wiec wszystkie dostepne szafy i schowki i mieszkajac samotnie w apartamencie z dwoma sypialniami i dwoma lazienkami i salonem z otwarta kuchnia, zastanawiam sie jak ja miescilam sie wczesniej w jednym pokoju praktycznie...skandal po prostu jak sie rozpuscilam tutaj. Mieszkanko jest praktycznie prawie do konca urzadzone, wyczyszczone i wylizane i po kolejnym miesiacu zaczyna wygladac i pachniec jak moj dom. King Khan zakochal sie od pierwszego wejrzenia, nie wspominajac juz nawet o luksusie wlasnego miejsca w garazu. Ja sama lubie spedzac w moim gniazdku kazda wolna chwile, ile ich zostanie po pracy. Nowe miejsce wciagnelo mnie zupelnie i czesto odpalam laptopa jeszcze wieczorem aby popracowac lub jestem w biurze w sobote rano. Jak sie mawia bez pracy nie ma kolaczy i zaczely sie one wlasnie pojawiac w postaci maili z laurami za wszystkie dopiete przeze mnie projekty na ostatni guzik. Po dwoch miesiacach stalam sie ekspertem od rzeczy trudnych i niemozliwych zaczynajac praktycznie od zera. Wedlug proroczych przepowiesci Khana za pol roku powinnam byc juz managerem - ja nie patrze na to przez pryzmat milosci i bardziej realistycznie wyznaczylam sobie 5 letni plan co to po tym czasie powinnam miec tam swoj pokoj. Nie wiem czy wspominalam ale budynek w ktorym miesci sie nasza firma prawdopodobnie kiedys byl wypasionym klasztorem i same ogladanie architektury fasady i niektorych wnetrz juz jest nagroda. Poza tym nareszcie robie to co lubie i jestem zupelnie happy w tym wydziale. Niestety sprawy sercowe utknely w miejscu...wyglada na to ze nie mozna miec wszystkiego. W pewnym stopniu sama sie do tego przyczynilam, ostudzilam bowiem zapedy nowo nabytego kolegi, ktory probowal wcisnac mi kit o nieszczesliwym pozyciu z dziewczyna: czekal na wlasciwy czas aby z nia zerwac...haha. Na cos takiego nie ma wlasciwego czasu: zawsze beda czyjes urodziny, jakas rocznica albo jakies swieto. Poza tym ja nie lubie srac w miejscu w ktorym jem - wiec w pracy nie romansuje - tylko sobie wyobrazcie jaki burdel sie robi w pracy gdy relacja sie nie uklada lub nawet gdy jest ok ale sprawa staje sie zecza publiczna. Druga sprawa jest fakt ze jestem egoistka i sie nie dziele. Chce miec pana sama dla siebie. Wiem ze dla nich to jest ok bo w jednym miejscu ktos sprzata, gotuje i koszule prasuje a w drugim jest fajnie ale ja nie chce grac drugich skrzypiec...chociaz do prasowania koszul to tez sie nie rwe, mam teraz dostatecznie swoich. One night stands w rachube tez nie wchodza - az taka desperatka nie jestem i tylka na smietniku nie znalazlam. Tak wiec pan dostal kubel zimnej wody na glowe, ktora rowniez poczestowalam Ksiecia ktory tuz po przeprowadzce zoskoczyl mnie soczystym pocalunkiem ktory nic wspolnego z przyjacielskim nie mial. Tak wiec i Ksiaze dostal linijka po lapach i ostrzezenie aby owy incydent sie wiecej nie powtarzal. Z jego reakcji widzialam ze byl bardzo zaskoczony ale ja nie chce byc jego "zapchaj dziura"zanim pojawi sie cos nowego. Pozniej jak zwykle dostalabym stek klamstw polany sosem z lez i zalu bo oczywiscie on by nie mogl tego zrobic rodzicom....tym razem nie zrobi "tego"i mnie. Bedzie musial znalezc inna ofiare z czym na pewno nie bedzie mial duzych trudnosci. Tak wiec pomimo iz za oknem mojego balkonu jest wiosna i na zielonej, swiezej trawce panowie sobie w kulki graja - w moim sercu jeszcze panuje zima ...lecz w kazdej chwili moga zaczac sie roztopy! :-)

Wednesday 25 February 2015

Jak lokum poszukiwania zakonczyla glupia Frania - czesc druga i ostatnia!

Mam gdzie mieszkac! Po zmudnych poszukiwaniach z pomoca Ksiecia udalo mi sie znalezc odpowiednie lokum. Ranek ostatniej soboty na serio okazal sie byc owocny I to w momencie gdy popoludnie tegoz dnia sprawilo ze zaczynalam juz watpic iz kiedykolwiek znajde cos co nie sprawi ze uciekne w trybie naychmiastowym iskrzac obcasami. Tak wiec ogledziny umowione na zeszly wtorek staly sie sukcesem I jak przejde przez administracyjny magiel to stane sie szczesliwa lokatorka ladnego apartamentu w strzezonym budynku co dla samotnie mieszkajacej kobiety nie jest zbytnim luksusem. Ale najpierw wroce do soboty. Apartamenty ktore ogladalam tego popoludnia przyprawily mnie o ciarki na plecach I stanie deba wlosow na glowie. Pod pierwszym z nich stala juz gromadka potencjalnych lokatorow, jedna pani byla z walizka...nie wiem czy chciala sie wporowadzic od razu czy nie miala dostatecznie duzej torebki. Drzwi otworzyl nam pan w spodnicy, czyli tunice. Dla mnie wszyscy ci faceci wygladaja tak samo ale prawdopodobnie pochodzil gdzies z Indii, Srilanki lub okolic. Z mieszkania buchnal zapaszek ktory byl mieszanka wszystkiego co sie w nim znajdowalo I dzialo przez ostatni okres. Pani z walizka wyjela chusteczke I przylozyla do nosa - moze w tej walizce miala swieze chusteczki bo planowala wiecej ogledzin na ten dzien. W salonie wpadlam obcasem pomiedzy klepki na podlodze ale udalo mi sie szybko wysfobodzic bez uszkodzenia bucika - bedac na wdechu nie mialam wiele czasu na skomplikowane operacje. W mieszkaniu jak zwykle panowal balagan I nie wiadomo kiedy bylo sprzatane ostatni raz, prawdopodobnie przy dacie wynajmu. Od czegos takiego opadaja nie tylko rece ale takze cycki, powieki...no wszystko opada I to bez sily grawitacji. Lazienka wygladala podobnie jak pokoj I kuchnia a w sypialni pan zdjal materac z lozka I polozyl na podlodze a obudowe malowniczo postawil pod sciana. Widocznie byl przyzwyczajony tak spac w swoim rodzimym kraju co by takze wyjasnialo niesamowity syf bo odkurzacza na oczy nie widzial a drapaka nie mogl znalezc. Poniewaz nie starczylo mi tlenu na nic wiecej po prostu podziekowalam agentowi I wybieglam na galerie. Czekajac na winde oddychalam gleboko cieszac sie brudnym, miastowym powietrzem. Po 15 minutach dotarlam do kompleksu gdzie mialam umowione ogledziny drugiego apartamentu. Poniewaz mialam jeszcze ponad godzine wolnego czasu zahaczylam o TkMaxx'a. Tym razem bylam bardziej zainteresowana dzialem domowym niz stoiskiem z odzieza czy dodatkami ale po drodze udalo mi sie oczywiscie wpasc na torebke ktora teraz spedza sen z moich powiek. Stwierdzilam iz owo cudo w granatowe pasy Ivanki Trump bedzie pieknie nosilo sie z granatowym spodnium w biurowym kroju jak rowniez sukienka tegoz koloru - w zasadzie owa torba wydaje mi sie niezbedna gdy pojawie sie w moim nowym miejscu pracy ale obawiam sie ze nabycie jej mogloby mi przeszkodzic finansowo w pojawieniu sie w nowym apartamencie. Tak wiec wzielam sie za wlosy I zawloklam ogladac meble, dodatki I talerze. Tutaj rowniez moglabym stracic fortune - zaloze sie ze gdybym chodzila tam z zamiarem zakupu a nie tylko ogladania I mglistego planowania wszystkie te piekne rzeczy bylyby wysprzedane co do ostatniego knota od swiecy.
Pod drugim apartamentem czekala mniejsza grupka co bylo wytlumaczalne wyzsza cena czynszu. Tutaj agent bral nas na gore pojedynczo co na pewno lepiej dziala. Przecietne ogledziny trwaly srednio jakies 10 minut - nawet na tyle I tak nie starczyloby mi tlenu. Mieszkanie wykonczone bylo w wyzszym standardzie I bylo najczystszym jakie widzialam do tej pory. Niestety I tak w lazience zdarzylam zauwazyc plesn na fugach miedzy mozaika kafelek I wszechobecne dlugie wlosy obecnej lokatorki, wsowki do wlosow I gumki w sitku w prysznicu. Niestety na taki widok ogarnia mnie niesamowite obrzydzenie - tak juz mam. Meble ktore byly czescia wyposazenia mieszkania rowniez wymagaly gruntownego czyszczenia a ja juz wiedzialam ze zawsze bym sie zastanawiala jak dokladnie to sie odbylo. Biorac pod uwage wyokosc czynszu I lokacje postanowilam sobie odpuscic. W windzie wymienilam swoje spostrzezenia z agentem a on stwierdzil ze widocznie mam wysokie standardy....nie wiem czy jest to az tak wygorowane oczekiwanie aby mieszkac w miejscu ktore nie potrzebuje odkazania przez oddzialy specjalne. Tak wiec po sobodzie zaczelam miec watpliwosci iz kiedykolwiek znajde lokum ktore bedzie w przystepnej cenie I nie oddalone o lata swietlne od mojej nowej posady. Do ostatniego wtorku. Pani z ktora bylam umowiona jest sama administratorka budynku wiec to ona decyduje komu wynajmie lokal. Komplex jest strzezony (cctv) I polozony na przeciwko stacji kolejowej I centrum handlowego, 7 minut od przystanku autobusowego z ktorego odjezdza jedyny autobus ktory jezdzi do miejsca gdzie bede pracowac. Korytarze w budynku byly juz zadbane, wylozone gustowna wykladzina I w momencie otwarcia drzwi apartamentu nie dopadl mnie zaden smrod ani zadne wielonogi nie wybiegly na moje powitanie. Mieszkanko pomimo ze zamieszkane bylo czyste I schludne, elegancko wykonczone. Dwie sypialnie z wbudowanymi garderobami, przy czym jedna z przynalezaca lazienka z prysznicem, w hallu znajduje sie druga lazienka z wanna. Kuchnia wprawdzie polaczona jest z salonem ale ten ma balkon francuski. Co do aparatury to jest zabudowana, podwojna lodowka, zmywarka, pralka wraz z suszarka I elektryczna plyta do gotowania. Caly apartament jest urzadzony w neutralnych kolorach ziemi I podlogi wylozone sa laminatem. Milosc od pierwszego wejzenia. Na dodatek mam swoje wlasne miejsce parkingowe - tak na wypadek gdybym chciala sprawic sobie z czasem jakies autko, na razie z owego miejsca ciesza sie wszyscy moi zmotoryzowani przyjaciele. Tak wiec znalazlam wreszcie swoje nowe gniazdko a Ksiaze otzymal w nagrode roczny abonament na jablecznik I makowiec domowej roboty!

Monday 23 February 2015

Where the love goes??

Po ostatniej sobocie zastanowilam sie nad pytaniem: gdzie podziewa sie uczucie w momencie gdy konczy sie relacja? Bo przeciez nie zawsze konczy sie zanim zaniknie uczucie a bynajmniej nie jest tak dla obu stron. Weekend spedzilam bowiem uganiajac sie za apartamentami, wlasciwie sobote. Z propozycja pomocy w polowaniu przyszedl Ksiaze ktory zaofiarowal zabrac mnie do miasteczka z ktorego mam swietne polaczenie zarowno do pracy jak I swiata zywych gdy bede miala ochote pobyc miedzy ludzmi. Wprawdzie sam mial plany na popoludnie (mysle ze nowa ofiara jest na horyzoncie) ale poswiecil mi niezwykle owocny ranek czego efektem jest obiecujaco zapowiadajace sie spotkanie w przyszly wtorek aby obejzec 2 pokojowy apartment w nowoczesnym kompleksie. Cala ta akcja pracuje na jego korzysc I jednak daje mi do zrozumienia ze pomimo iz nasz burzliwy zwiazek skonczyl sie z wielkim hukiem jakis czas temu I ofiarach w organach pompujacych to jednak w jakis sposob potrafilismy przejsc do fazy w ktorej uczucia moze nie sa tak gorace I namietne ale bardziej trwale I bezwarunkowe: przyjazni. Ksiaze sam poruszyl owy temat w drodze powrotnej gdy podwozil mnie do centrum gdzie ja jeszcze mialam ogladac dwa inne apartamenty a on udawal sie do nowej ofiary aby tam spedzic namietny weekend. Ofiara sama dzwonila gdy zaczal sie spozniac stad moja pewnosc ze byly to takie plany a nie inne. Pocieszeniem jest fakt ze teraz ktos inny czeka I uzywa systemow GPS go aby namierzyc I dostaje na polmisku rozne wersje wolno spedzanego czasu owego pana, ja natomiast bedac zaliczana do kategorii przyjaciol mam szanse na bardziej wiarygodna wersje I nie musze sie przejmowac konkurencja. Sam Ksiaze potwierdzil fakt ze nie bylam jedyna w 2 I 3 rozdziale naszej historii ale rowniez powidzial mi ze kochajac mnie na swoj wlasny sposob nie chce mnie krzywdzic nie mogac ofiarowac mi tego czego ja potrzebuje I na co zasluguje, chce natomiast abym byla szczesliwa I bezpieczna I do tej kategorii zalicza sie m.in pomoc w znalezieniu odpowiedniego lokum. Czy wiec prawdziwa milosc nie umiera tylko zmienia swoj stan? Czy kochamy swoich przyjacol w ten sam sposob w ktory kochamy swoich wieloletnich partnerow? I czy mozna kochac dwie osoby w ten sam sposob? Czy w pewnych przypadkach uczucie po jakims czasie umiera I wlasnie dlatego sie rozstajemy czy przestajemy odczuwac jego intensywnosc a bedac uzaleznieni od owej ciaglej fascynacji szukamy czegos co przywroci nam owo wrazenie I dlaczego nie potrafimy naprawic naszych relacji z partnerem? Analizujac te pytania z Kingem Khanem doszlam do wniosku ze pewnym mezczyznom po prostu nie wystarcza bycie z jedna kobieta I nie chodzi to nawet o aspekt fizyczny ale o owe "polowanie". Nasi mezczyzni ciagle nosza w genach opcje lowcy I owe geny coraz teskniej wystawiaja glowe z wysokiej trawy czasu. Jesli kobieta potrafi wytrwac w roli "nie -calkowicie-zlowionej" zwierzyny wtedy polowanie jest nie zakonczone I szanse na utrzymanie takiego lowcy przy sobie sa wieksze. Oczywiscie jest tutaj wyjatek od reguly bowiem typ mezczyzny ktorego natura jest ciagla pogon za ofiara I zwiazanym z tym dreszczykiem emocji niestety jest raczej osobnikiem ktory bedzie robil to zawsze bez wzgledu jak wspaniala bedzie jego stala partnerka. Nie oznacza to iz nie jest ona kochana na swoj sposob I jesli owa kobieta potrafi "przymknac oko" na owe podboje wtedy owy zwiazek rowniez ma szanse na dlugowiecznosc. Ksiaze jest wlasnie takim typem mezczyzny, jedynym problemem jest ze ja nie traktuje tych polowan z przymruzeniem oka.

Thursday 19 February 2015

Jak lokum poszukiwania rozpoczela glupia Frania - czesc 1

Jestem bezdomna. Po roku poszukiwan nowego miejsca pracy z lepszymi prospektami na zrobienie jakiejkolwiek jeszcze kariery I oczywiscie idacego za tym wynagrodzenia udalo mi sie wreszcie znalezc tego jedynego...biurowca. Owe biuro nie miesci sie jednak w bryle betonu, zelaza I szkla ale w przecudownym starym klasztorze. Poza nim dobudowano wprawdzie nowoczesna czesc I polaczono szklanym lobby ale uzyto materialow wspolgrajacych ze stara czescia. Efekt jest niesamowity I nie moge zapomniec miny taksowkarza ktory mnie tam zawiozl na pierwsza rozmowe. Dla mnie jest to jak wejscie do raju, jedyny problem w tym ze owy raj jest tak daleko iz gdybym chciala tam dojezdzac srodkami ogolnego transportu na 8:00 rano (bo w Europie jest wtedy juz pozniej) to bede musiala wstawac o 4:00 rano... Nie usmiecha mi sie to za bardzo bo rozwiazujac jeden problem wykreowalam drugi: przeprowadzke. Blizej owego raju oczywiscie. No I zaczelo sie szukanie apartamentu ktory standardem I cena nie odbiegalby od obecnego co jednak zaczyna wygladac jak mission impossible. Te ladne apartamenty maja ceny zoltych diamentow a inne wygladaja jak po wojnie w Kabulu. Gdy juz znajde cos fajnego w przystepnej cenie to zostaje mi to sprzatane sprzed nosa. Agenci po prostu umawiaja spotkania I kto jest pierwszy ten kosi. Nawet gdy wezmiesz opcje na to cudo to wynajmuja je kazdej osobie ktora sie napatoczy. Osoba pracujaca na pelnym etacie nie ma szans po prostu bo zeruja inni, ktorzy jakims cudem maja czas w ciagu dnia. Nieliczne agencje obsluguja klientow wieczorami I w soboty gdy normalni smiertelnicy maja troche wolnego czasu. W tej chwili dysponuje wiec 11stoma sztukami mocnych profesjonalnych pudel na przeprowadzke I kontraktem na obecny apartament ktory uplywa wkrotce. Wypada tylko kupic namiot I koczowac na imponujacym trawniku przed rownie imponujacym moim nowym miejscem pracy. Ewentualnie moge mieszkac w owych pudlach albo na dworcu kolejowym w miejscowosci gdzie chce sie przeprowadzic. Jesli Tom Hanks mogl jako obywatel Krakozji mieszkac na lotnisku w Nowym Yorku przez dwa lata to ja moge na dworcu kolejowym - podobno maja tam nawet prysznic! Na znaleznienie jakiegos lokum pozostaje mi praktycznie tylko nastepna sobota bo w przyszlym tygodniu udaje sie na Malte a po powrocie to bede juz wstawac o tej 4:00! Mysle ze chyba latwiej to juz nawet znalazlabym meza. Nie powstrzymuje nawet nikogo fakt ze na wynajem trzeba miec mala fortune (czynsz, kaucja w wysokosci czynszu albo I wiecej + rozmaite koszta administracyjne) i owe apartamenty rozchodza sie jak gorace buleczki. Cyrograf trzeba podpisac co najmniej na pol roku z gory jak ma sie szczescie bo najczesciej jest rok. Przy tym wszystkim moj Landlord na ktorego niektorzy narzekaja jest doslownie aniolem. Moj King Khan wpadl wczoraj wieczorem z pomyslem mieszkania za darmo w trzypokojowym palacu z garazem I podjazdem, gdy zapytalam sie go czy na serio mam sprzedac dusze diablu on z czarujacym usmiechem mi odpowiedzial: wziasc sobie dwie lokatorki! No to ja jednak wybieram opcje z ta dusza bo z mieszkaniem z kims to mam raczej nieciekawe doswiadczenia I obiecalam sobie ze nigdy wiecej. Wprawdzie wtedy to one placilyby moj czynsz ktory ja moglabym sobie odkladac ale moj swiety spokoj jest mi na serio wiecej warty niz te pieniazki. Na razie na sobote umowione mam dwa spotkania aby ogladac potencjalne gniazdka... jesli nie czmychna mi sprzed nosa oczywiscie! CDN

Bezstresowo wychowana dziewczyna

Moze szokujace bedzie wyznanie ze nie mam fejsboka, w zasadzie nie posiadam zadnego profilu na zadnym komunikatorze socjalnym oprocz whatsappa na telefonie ktory umozliwia mi komunikacje za darmo z przyjaciolmi rozsianymi po calym swiecie. Oczywiscie sa to prawdziwi przyjaciele bo byle komu numeru nie daje. Fejsbuka nie mam bo nie rajcuje mnie wystawianie calego zycia do wgladu innym I tysiace "przyjaciol" ktorych wiekszosci to my nawet na oczy nie widzielismy. Ja wole miec tylko male oddane grono ludzi wokol siebie ktorych moge dotknac, zadzwonic I zajzec im w oczy I na nich polegac. Nie potrafie zrozumiec dlaczego niektorzy potrafia spedzac cale dnie za komputerem, na owym portalu I rejestrowac kazde pierdniecie na ktore znowu wszyscy reaguja I otrzymuja kontra-reakcje od wlasciciela owego baka. Ale jest to zupelnie moje prywatne zdanie I kazdy moze miec swoje wlasne. W zasadzie to zadziwilam sama siebie faktem ze zaczelam prowadzic blog. Nie mam przeciez dzieci aby o nich pisac ani ich sie nie spodziewam, nie dziergam, szyje, nie interesuje sie polityka...Zupelnie niepozytecznie tak sobie pisze. Caly ten blog jest jeszcze w powijakach bo powinnam zajac sie jego szata graficzna, wstawic fotki itd...ale u mnie tak juz jest ze wszystko robie w swoim czasie I do niczego sie nie zmuszam. Taka juz jestem dziewczyna: nie lubie robic nic na sile, mam swoje przyzwyczajenia I rytulaly. Jestem takim wlasnym bezstresowo wychowywanym dzieckiem z ta roznica ze ja nie zaklocam innym spokoju I nie zrzucam sprzedawcom towaru z polek w sklepach oraz nie skacze w restauracjach po krzeslach co raczej byloby nie lada wyczynem biorac pod uwage wysokosc obcasow moich bucikow. Staram sie tez nie wrzeszczec a jak chce pobeczec to robie to raczej w zaciszu wlasnego gniazda a raczej staram sie tego nie robic bo niefajnie wyglada sie przeciez z zapuchnietymi oczami I nosem "na Balcerka". Czyli jestem zupelnie chill I nie ma ze mna zadnych klopotow I nikomu dupy na fejsbuku czy gdziekolwiek nie zawracam - aniol ze mnie po prostu. King Khan jest zdania ze gdzies czeka na mnie jakis niesamowity szczesciarz tylko sam jeszcze o tym nie wie. Bedzie mial 5 gwiazdkowe obiadki, ciasto w weekend I masaze co wieczor - nie wspominajac o nocnych obowiazkach. Jest to troche meska wersja kobiecych spojrzen pod tytulem: nie przejmuj sie, znajdzie sie takze I twoja druga polowka. Ja sama zastanawiam sie czy rzeczywiscie tak jest? Czy dla kazdego z nas jest ta "polowka" zarezerwowana? I co jesli tak nie jest? Moze nie dla kazdego jest to przeznaczone albo my po prostu mijamy to przeznaczenie nie wiedzac ze je mijamy? Byc moze jest to jeden z naszych bylych kochankow I nasz limit zostal juz wyczerpany? Wiec jesli owy krolewicz sie nie pojawi czy bede happy ever after sama ze soba? Ostatnio, po ponad miesiacu milczenia zaczal znowu odzywac sie Ksiaze - najpierw z Jakarty. Byl tam z kilkoma kolegami co niby mialy potwierdzac fotki ktore mi przesylal. I tutaj pojawia sie mysl: czy jezeli jest sam to czy jednak w jakis sposob za mna teskni czy wysyla te same teksty do wszystkich swoich ofiar? Zaczynam coraz bardziej wierzyc iz jest to moj zly duch, ktory nie daje mi zapomniec I pojawia sie za kazdym razem co jakis czas gdy moje zmeczone serce zaczyna znajdywac spokoj? W kazdym badz razie gdy wrocil z "polowania" w Jakarcie postanowil mnie odwiedzic. I jak zwykle jest uroczy I opiekunczy. Gdy tylko wspomnialam ze bede sie przeprowadzac w zwiazku z nowa posada, on pojawil sie z pudlami do przeprowadzki. Gdyby King Khan sie dowiedzial skad owe pudla pochodza to nakopalby mi do tylka...niestety nie potrafie wyrzucic Ksiecia z mojego zycia raz na zawsze. Taka juz jestem dziwczyna, mila, bez fejsbooka I w sandalkach zima :-)

Wednesday 28 January 2015

Pytania bez odpowiedzi

Pytanie czy szklanka jest pelna do polowy czy tez w polowie pusta, mozemy zadawac sobie tak dlugo jak to czy najpierw bylo jajko czy kura. Odpowiedz co do szklanki bedzie chyba raczej zalezala od naszego punktu widzenia lub nastroju w ktorym bedziemy natomiast sprawa z kura bedzie juz trudniejsza: nie byloby jajka bez kury ale w takim razie skad wziela sie ta pierwsza? Cos w koncu musialo przeciez zniesc to pierwsze bo inaczej nie byloby tez kury?? W tej chwili jestem sama blisko zniesienia jaja albowiem nurtuje mnie jeszcze wiecej pytan. Wezmy na przyklad to: czy kupujac kiecke przeceniona z 650 na 150 wydaje 150 czy oszczedzam 500? :-) Albo: ile lat swietlnych bede musiala oszczedzac aby stac sie szczesliwa posiadaczka zamszowego plaszczyka od Gucciego ktory pyszni sie na jednej z pierwszych stron nowego Vogue'a? I dlaczego mnie znowu podkusilo aby to pismo kupic? I od razu wracam do zagadnienia owej pol-pelnej szklanki...a moze raczej lampki... czerwonego wina. Jest tansze od terapeuty (zaoszczedzam!) I polepsza moje samopoczucie czyli ta szklanka w moim mniemaniu jednak raczej bedzie pol-pelna. Ostatnio zreszta sama pelnie obowiazki terapeuty: moj Landlord boryka sie nie tylko z bolem serca ktory nie ma nic wspolnego ze zlym funkcjonowaniem owego organu ale takze z bolem zoladka ktory dla odmiany ma wszystko wspolne ze zlym funkcjonowaniem I sytuacja moze okazac sie zupelnie powazna. Jego szklanka na pewno w tej chwili jest w polowie pusta a moze nawet calkowicie I nie moge mu nawet zaproponowac pomocy mojego terapeuty ze wzgledu wlasnie na ten organ trawiacy. Tutaj rowniez dopada mnie kolejne pytanie: jak jest to mozliwe ze zakochujemy sie w kilka sekund a process odkochiwania sie moze nam zajac kilka lat? I nie mowimy tutaj o kobietach, ktore podobno sa bardziej uczuciowe...moim zdaniem zalezne jest to raczej od sily psychicznej danej osoby. Przegladajac rozne fora dotarlam przez przypadek na strone z poradami nawet magicznymi jak uwolnic sie od przesladujacego nas ducha wygaslej milosci. Mozemy np wypalic dwie swiece w odpowiednich kolorach I przeciac wstazke, zapisac imie bylego partnera na kartce I spalic ja przy pelni ksiezyca a popiol  zakopac...to drugie bedzie dla mnie troche trudne bo zle widze w ciemnosciach a popiol to tez raczej ciemny jest.. Moglabym przytoczyc jeszcze kilka takich porad ktorych efektem ma byc uwolnienie sie wreszcie od przesladujacego nas bolu. Ja proponowalabym raczej laleczke wudu I kilka dlugich igiel: niech druga strona moze tez poczuje co my czujemy! W tej chwili ja jestem raczej w ostatniej fazie "odkochiwania" sie I po owej zlosci to juz bedzie tylko pogodzenie sie z losem I blue sky.... I pelna szklanka I zrozumienie ze na pewne pytania po prostu nie ma jednolitej odpowiedzi...

Tuesday 20 January 2015

W oczekiwaniu na kolejna przygode....czyli jak aktywnie sie nudze

Moja nastepna podroz zostala oficjalnie zabukowana (jak to sie pisze po Polsku? :-)) I zaplacona. Pozostaje tylko czekac I jakos sobie zajac czas owego czekania bo niecierpliwosc rosnie. Tym razem wybieram sie na Malte I mam nadzieje ze uda mi sie "obleciec" cala wyspe w tydzien. Dlaczego na Malte? W pierwszej kolejnosci moja uwage sciagnely zdiecia tego miejsca, pozniej opis klimatu: jest to bowiem jedno z najcieplejszych I slonecznych miejsc w calej Europie no I bogata historia I kuchnia. Zanim wyjade moja lista na pewno sie powiekszy, musze rowniez sprawdzic jak tam bedzie z plcia meska: czy mezczyzni sa tak przystojni jak slyszalam (krzyzowka arabow z wlochami!) I czy sa tak walnieci jak osobnik u ktorego mialam watpliwa przyjemnosc goscic  w zeszlym sierpniu. Mozna o tym sobie poczytac w poscie o moim weekendzie w Smoczej Jamie :-) Ja jednak uwazam ze kazdy (czytaj tutaj: nacja) zasluguje na druga szanse chyba ze przekona mnie ze tak nie jest.
Mowiac o drugich szansach wracam tutaj do postaci naszego Ksiecia ktory powrocil na arene po dlugiej nieobecnosci. Nie dzieje sie miedzy nami nic konkretnego ale najzwyczajniej jednak on takze nie potrafi trzymac sie odemnie z daleka I wznowil kontakt. Zrobil nawet dla mnie male zalupy w Krainie Wiatrakow bo mnie ciagle brakuje pewnych rzeczy do ktorych jestem scisle przywiazana I obdarowal mnie nawet ciasteczkami z Wloch I serem z Wiatrakowa co bynajmniej na liscie nie byly ale teraz nadal umilaja mi dlugie wieczory I uwazam ze gest byl to cieply. Ksiaze sylwestra spedzil w Las Vegas skad przyslal mi fotki potwierdzajace albowiem jest swiadomy swojej zachwianej wiarygodnosci a druga strona byc moze chcial mi takze pokazac ze swietnie sie bawil a ja nie :-) Wedlug moich ostatnich informacji powrocil caly I zdrowy (bynajmniej na ciele) w tym samym stanie majatkowym. Ja w miedzyczasie niezmiennie jestem zaniedbywana przez Kinga Khana (chociaz moze nie do konca bo dzwoni I troszczy sie jak zawsze) I zabawiana przez mojego adwokata McDonalda. Do tej pory nie udalo mi sie jeszcze rozgryzc jakie sa jego zamiary albowiem nasza znajomosc ani nie cofnela ani nie posunela sie do przodu. Wydaje mi sie ze owa blokada jest wlasnie obecnosc Ksiecia ale z drugiej strony powinno chyba w koncu dotrzec do pana ze zadnej zupy juz z tego ukladu nie bedzie. Wiekszym zagrozeniem byla obecnosc Emiriana ale I takowa gre sobie odpuscilam bo panowie majacy commitment issues to powoduja tylko bol glowy I centralnego narzadu pompujacego a tego to juz dostarczyl mi wlasnie pod dostatkiem Ksiaze. Wedlug Khana to McDonald jest wlasnie tym osobnikiem ktory pozostanie na polu boju I w koncu zdobedzie krolewne I pol krolestwa ale ja tylko ziewam czekajac na ciag dalszy. Zostalam wprawdzie obdarowana bardzo gustownym zestawem perfum ale nie wiem czy traktowac to jako gest przyjacielski czy jednak dopatrywac sie czegos tam wiecej. Rozpatrywalysmy te kwestie z moja przyjacilka jak tylko udalo nam sie spotkac na nastepnych obradach plotkarskich. Sami widzicie ile czasu zajmuja mi owe wszystkie rozwazania, nastepna czesc przeznaczam na planowanie garderoby na wyjazd I utrzymywanie sylwetki pasujacej w ta garderobe. Mierzac ostatnio moj stary - nowy stroj kapielowy stwierdzilam ze przydalby sie I rozmiar mniejszy a takze bardziej sexy (no I moze w koncu nie czarny?) Owy stroj jest stary bo mam go jeszcze z czasow Turcji ale jest praktycznie nowy bo mialam go na sobie tylko kilka razy - stad owy dylemat co z nim zrobic? Inny dylemat to takze kwestia skompletowania garderoby w ten sposob aby miec przy sobie laszki I buty na kazda pogode I okazje a takze nie przekroczyc limitu wagowego I jeszcze miec marze na jakies zakupy...Ja to mam probemy! :-) Tak sobie planujac, probuje ze wszystkich sil omijac sklepy z jakze atrakcyjna teraz oferta wyprzedazy  (bardzo dawno nie odwiedzalam juz sympatycznej sprzedawczyni od Armaniego) - zapowiadaja sie bowiem radykalne zmiany w statusie mojego zamieszkania I to mnie powstrzymuje aby nie wpasc tam jak glodny wilk miedzy owce. Jedyna nadzieja sa zmiany w statusie zatrudnienia (a raczej zmiana miejsca) co rozwiazaloby wiele moich trosk I pozwolilo by na przedwyjazdowe szalenstwo kupowania. W miedzyczasie nie pozostaje nic innego jak machac wszystkimi konczynami wraz z Marie Winsor, zginac sie I skakac z Jilian Michaels I  na koniec byc zupelnie ZEN wraz z tybetanskimi mnichami. Wyjezdzajac na Malte z wypchana walizka przynajmniej nie bede miec zmartwien ze nie zmieszcze sie w jej zawartosc!