Monday 29 September 2014

A tym czasem w Krainie Deszczowcow i smutne wiesci z Venecji

Tak wlasnie nadszedl koniec starej ery: mezczyzna mojego zycia zwiazal sie z inna kobieta, czyli George Clooney jest juz po slubie! Malo tego ze zrobil mi to swinstwo to jeszcze w Venecji do ktorej mam sentyment! Rowniez Ksiaze zginal z horyzontu 3 tygodnie temu i po wielkim wybuchu nastapil smutny koniec naszej znajomosci i o Ela, stracilas przyjaciela... Wedlug mojego wiernego Kinga Khana to musialo byc konieczne jak wyrwanie bolacego zeba. Wiadomo, ze czasem owy krater tak boli na poczatku ze wolelibysmy aby ten zab tam jeszcze byl ale pozniej to tylko sama ulga. Miejmy nadzieje ze i tym razem Khan ma racje, na razie zmoczylam mu w ostatnia niedziele koszulke ale cieszylam sie ze jego ramie wrocilo do starej formy i jest tutaj kiedy potrzebne. W miedzyczasie moj Adwokat niezmordowanie nadal pojawia sie w kazda sobote i jeszcze nie udalo mi sie go odstraszyc. Musze sie nawet pochwalic iz udalo mi sie zdobyc kolejny plus u Krolowej Matki moim jablecznikiem. Zawsze od wrzesnia pieke jablecznik, wybierajac lokalnie wychodowane jablka i gdy bylam niezadowolona z mojego pierwszego (poniewaz okazalo sie ze jabluszka przyjechaly az z Nowej Zelandii), Mc Donald przywiozl mi lokalnie wychodowane. No i musialam cos z nimi zrobic, tak wiec upieklam nowy i polowe podarowalam Krolowej Matce. W ten sposob wymiotlam ostatnie wspomnienia po mojej poprzedniczce z Krainy Kopaczek Zlota. Nie tylko u mezczyzn droga do serca prowadzi przez zoladek! A wiadomo iz tak konserwatywnie nastawiona mama bedzie chciala aby jej syn dostawal zdrowe, cieple papu i cos dobrego do kawy, a wlasciwie tutaj bardziej do herbaty...z mlekiem, bah! Tak wiec jak harcerz zbieram naszywki na rekawie: z gotowania i pieczenia to juz mam. W nastepny weekend w programie jest zupa z dyni bo widzialam ze wlasnie pojawily sie nowe i soczyste. Jeszcze kiedys przykladna zona ze mnie bedzie. Jak juz jestem w tym temacie to w nim jeszcze troche zostane bo wlasnie rozmawialismy z Khanem na temat zon. Tak, kilku...bo moi przyjaciele moga ich miec 4 sztuki. I tak sobie wlasnie wyobrazalismy jak to by bylo gdyby miec wiecej niz jedna. King stwierdzil ze kazda zona to kolejny bol glowy i zalety tej sytuacji nie pokrywalyby wad. Bo wyobrazcie sobie tylko: jak wychodzi sie z jedna, to druga ma kwasna mine, jak spedza sie noc z druga, to pierwsza sie skarzy ze ona tez chce, a nie ma, a jej kolej teraz...no nawet mnie juz by glowa rozbolala. Moze wlasnie dlatego jeden z braci  - wlascicieli biznesu w ktorym ja pracuje chodzi zawsze ze skwaszona mina: on podobno ma wlasnie te dwie zony. A teraz jeszcze corka mu sie urodzila, czyli kolejna baba do kompletu. Z tej okazji ja zastanawialam sie nad zaletami posiadania dwoch mezow ale takze i tutaj zalety nie pokrylyby wad: wyobrazcie sobie gotowanie dla dwoch, sprzatanie po dwoch i podwojne puste kartony w lodowce. Pozniej gdy zupelnie wyczerpana chcialabym tylko zakopac sie pod ciepla kolderka zawsze ktos by sie pojawil aby jeszcze inne obowiazki malzenskie spelnic....Tak to sie mozna bawic tylko korzystajac z ostatniej czesci, pomijajac inne prace domowe + dwie karty kredytowe oczywiscie :-) Na chwile obecna nie musze sie jednak niczego obawiac bo ba! George Clooney wreszcie zostal usidlony (ciekawe mimo wszsytko jak owej pani z Libanu to sie udalo? i czy wiecie ze sa juz zaklady na to ile owo malzenstwo potrwa? kupe kasy mozna zarobic - ja stawiam na 8 miesiecy). Wprawdzie Antonio Banderas znowu jest wolny tylko nie wiem czy ja troche juz nie wyroslam z zabawy w Zorro  (chociaz ta opcja zabierania bogatym nadal jest kuszaca). Tak wiec na razie zostaje w opcji kandydatki na perfekcyjna pani domu i ide szukac tej dyni - zawsze to jakas namiastka tej slynnej bajki o kopciuszku, tylko o kiecke i buty bede musiala postarac sie sama.

No comments:

Post a Comment